Czerwony plecak nabyty za grosze w czeskim markecie był ze mną prawie wszędzie: odkrywał tajemnicze zakamarki Hongkongu, asekurował przed złamaniami, gdy pewnej nocy w górskiej wiosce w Himalajach spadłam ze schodów, przenikał wonią roztapiającego się pod nogami mięsa na pokładzie łódki brazylijskich kupców, przemycił barwne muszle z Nowej Zelandii i przywiózł dziesiątki par kolorowych pałeczek z Japonii. Jest już całkiem znoszony, ale żal mi się go pozbyć i dalej służy. Co pakuję w swój bagaż podręczny?
BEZ TEGO ANI RUSZ!
Wyjazd do obcego kraju jest trochę jak przeprowadzka: zabierasz wszystko, co uważasz, że może się przydać w nowej rzeczywistości. Wizualizacje pobytu sprawiają, że łatwiej mi zrealizować misję pakowania. Wyobrażam sobie różne mniej lub bardziej groźne sytuacje i myślę o rzeczach, których nie wyobrażam sobie wtedy nie mieć. Oczywiście niektóre z nich można kupić już na miejscu, ale pewniej się czuję biorąc je ze sobą.
Zabieram cały dobytek w bagaż podręczny, nawet w podróż liczącą ponad miesiąc (większość miejsc oferuje pralnie, ale zdarzało mi się prać ręcznie w zimnej wodzie, w szamponie). Niełatwo jest więc wszystko kompaktowo pomieścić.
NERKA / PAS NA DOKUMENTY
Niezawodna. Wcisnę w nią wszystko, co najważniejsze pod względem formalnym i nagłych potrzeb. Nigdy się z nią nie rozstaję – ukrywam pod bluzką, dlatego zwykle noszę luźne, zwiewne koszulki.
1. Saszetki są różne: płaski pas na dokumenty i standardowa. Wybór zależy od kraju docelowego, więc gdy jadę gdzieś, gdzie można czuć się niepewnie, pas z dokumentami noszę pod bluzką, a w większej nerce na zewnątrz trzymam resztę rzeczy.
2. Obecnie większość podróżująch korzysta z wszelkich apek pozwalających na gromadzenie biletów lotniczych, rezerwacji hotelowych, adresów itp. Ja pod tym względem jestem totalnie analogowa. Może byłoby i szybciej, sprawniej i na czasie, ale czuję się bezpieczniej, gdy w nerce znajduje się kod rezerwacji biletu, adresy noclegów i paszport. Kopie dokumentów z adresami wysyłam sobie na pocztę mailową.
3. Telefon: melduję się bliskim śląc krótki sms każdego dnia oraz po lądowaniu.
4. Kilka chusteczek.
5. Prosty aparat fotograficzny. Nie mam sprzętu, bom sknera i wolę kupić kolejny bilet lotniczy. Wspomnienia są najważniejsze! :-)
6. Wilgotne chusteczki często ratują życie.
7. Gumka do włosów – kto ma długie, ten wie. Plaster – bo co by było, gdyby.
APTECZKA
Poniższa lista jest subiektywna: artykuły dopasowałam pod swoje tendencje łapania infekcji, a ostatnie dziesięć lat przewijania się przez różne kraje pokazały czego tak naprawdę mi potrzeba i czego brać nie warto.
Ilość i produkt zależą od destynacji i długości pobytu.
Marki są przypadkowe – liczy się działanie.
Leki dostępne bez recepty można przewozić w bagażu podręcznym bez zaświadczenia od lekarza.
1. Coś na ewentualne zatrucie pokarmowe, np. węgiel, elektrolity, probiotyk.
Udało mi się tego uniknąć mimo praktycznego zdobywania wiedzy o życiu lokalsów, na przykład jedząc tak. Czasem stosuję żele dezynfekujące, ale moja skóra kiepsko je znosi, więc unikam.
2. Woda utleniona 100ml i dużo plastrów.
3. Wapno Calcium – świetne w przypadku ukąszeń, alergii, przeziębienia, bólu zatok.
4. Witamina C 1000mg najszybciej stawia mnie na nogi, gdy męczy katar i łamie w kościach.
5. Gdy łamie w kościach i zwala z nóg.
6. Coś na oparzenia, rany, ugryzienia.
7. Coś na gardło.
8. Coś na ból.
Do listy zwykle dokładam tabletki do uzdatniania wody pitnej i spray na owady tropikalne, który kupuję na miejscu, dopasowany do rodzaju występujących brzydactw.
PODSTAWY
1. Opakowania nie większe niż 100ml (do kupienia w drogeriach, np. Rossman) napełniam szamponem, żelem pod prysznic i kremem przeciwsłonecznym z filtrem. Jak braknie, dokupuję na miejscu.
2. Chusteczki. Dużo chusteczek.
3. By łatwiej było się połapać celnikom, ładowarkę i inne drobne rzeczy posiadające metal wkładam do mniejszej przezroczystej saszetki. Tak, pilnik do paznokci można przewozić w bagażu podręcznym.
Poza tym zabieram powerbank i – w zależności od kraju – adapter do wtyczek.
KOSMETYKI
1. Coś do pisania.
2. Coś do oczyszczania buzi.
3. Maszynka do golenia: można przewozić w bagażu podręcznym.
4. Włóczykijowa szczotka do włosów.
5. Waciki, te sprawy.
6. Znalazłam jakiś perfumowy tester – na wypadek, gdybym w drodze powrotnej nie znalazła prysznica. ;-)
7. Dezodorant: ten w aerozolu do 100ml można przewozić w bagażu podręcznym.
8. Pasta do zębów. Dokupuję na miejscu.
9. Torba foliowa na brudne skarpetki.
10. Żel antybakteryjny.
11. Więcej chusteczek.
DODATKOWE
1. Ręcznik szybkoschnący, który wygrałam w konkursie fotograficznym! :-)
2. Szczoteczka do zębów w etui, co by karaluchy po niej nie biegały.
3. Nie zasnę bez opaski.
4. Ocieplacze do rąk – można włożyć do kieszeni po zanurzeniu we wrzątku i mróz nie straszny!
ŁOWY Z TIGER’A
1. Latarka, najlepiej z opaską na głowę, by móc uciekać przed pająkami w jaskiniach. No dobra: to jest KALEJDOSKOP. Ale wyglądał, jak latarka, więc się nadał.
2. Skompresowany ręcznik do twarzy, 6zł.
3. Nigdy nie wiesz, kiedy odpadnie guzik! Zestaw jest niebezpieczny, więc pakujemy w bagaż nadawany.
4. Zatyczki do uszu przydały się w gwarnym Rio.
Lekarstwa i kosmetyki pakuję w dwie osobne transparentne kosmetyczki.
Pełna lista przedmiotów zabronionych i dozwolonych na stronie
A bez czego Wy nie możecie obejść się w podróży?